Najwyższa, najlepsza, polska i bieszczadzka. Tarnica na podkarpackich ziemiach nie ma sobie równych. Dzika i jednocześnie swojska króluje nad Bieszczadami.
Widziałeś kiedyś Giewont z metalowym krzyżem? Podobna jest do niego Tarnica, tylko nie tatrzańska a bieszczadzka. W dodatku dzika i bezludna. Tutaj diabeł nie mówi dobranoc, ale… potrzebna jest gotówka i otwartość na zwierzęta. Gotowy na „sam na sam” w Bieszczadach? Tarnica przenosi w czasie, ale o tym już sama się przekonasz!
Tarnica…, ale którędy?
Tarnica to najwyższy szczyt polskich Bieszczad wynoszący 1346 m n.p.m. Nie wyjść na niego, to jak nie być w Bieszczadach. Ten „bieszczadzki chrzest” jest obowiązkowy. Innymi słowy, podobnie jak Giewont w Tatrach, Tarnica to klasyk. Co ciekawe, na obu szczytach jest krzyż.
Na Tarnicę prowadzi wiele szlaków. My wybraliśmy trasę z Ustrzyk Górnych, ale można też wyjść z:
- Wołosatego
- Mucznego
Najmniej czasochłonny szlak niebieski zaczyna się w Wołosatem. Z niego na Tarnicę wyjdziemy w 2 godziny. To dość oblegana trasa, dlatego jeśli ktoś chce zaliczyć szczyt jak najszybciej w towarzystwie wielu innych turystów, wybierze parking w Wołosatem. Z kolei, osoby lubiące obcować z przyrodą i „sam na sam” z pojedynczymi wędrowcami na drodze, jak my, wybiorą Ustrzyki Górne i trasę o godzinę dłuższą.
Do Ustrzyk jest zdecydowanie bliżej niż do Wołosatego. Zwłaszcza jeśli nocleg zaplanujecie jak my w Cisnej. Swoją drogą… Cisna to dobra baza wypadowa na bieszczadzkie szlaki. Ponadto w wiosce sprzedają regionalne nalewki, piwa i syropy, ale o tym… w kolejnych bieszczadzkich artykułach!
Czytaj też: Połonina Wetlińska i zaginiony szczyt. Tropem Kubusia Puchatka
Dlaczego Tarnica?
Dlaczego to właśnie Tarnicę wybieramy za swój główny cel wyprawy? Góra zalicza się do Korony Gór Polskich. Jednak wbrew pozorom to nie ona jest najwyższym szczytem całych Bieszczad, lecz jest nim przerastający ją po ukraińskiej stronie Pikuj. Pomimo tego to na Tarnicę wszyscy “ciągną”. Bajeczne pejzaże, wędrówka po górskich zboczach i obcowanie z żywą naturą. Każdy chce to przeżyć! Poza tym Tarnica przenosi w czasie.
Bieszczadzki Park Narodowy podał statystyki, według których po zliczeniu wszystkich bieszczadzkich wejść na szlaki, te na Tarnicę stanowią aż 28%. Nic dziwnego, że na szczycie są takie tłumy!
Na szczycie Tarnicy postawiono metalowy krzyż. Co ciekawe, przymierzano się do tego aż 3 razy. Pierwsza wersja krzyża pochodziła z 1978 roku, ale zabrano go na Halicz. Następnie kolejny został połamany przez wiatr, a obecny…? Obecny trwa nieprzerwanie od początku XXI wieku. Upamiętnia on zdobycie Tarnicy przez jeszcze wtedy księdza Karola Wojtyłę.
Jeśli pogoda na szczycie Tarnicy dopisze, zobaczymy z niej… Tatry. Co więcej, w oddali dostrzeżemy pasma górskie w Rumunii! I ktoś mi jeszcze powie, że to nie jest nieziemski szczyt, gdy widać z niego takie cuda?
Tarnica na każdą kondycję – trasa na szczyt
Wyprawa na Tarnicę wymaga wcześniejszej zaprawy. Na szczycie nie ma schroniska, a my będziemy szli ponad 3 godziny, pokonując 8-kilometrowy dystans. Dlatego musimy zabrać ze sobą prowiant i wodę, a najlepiej ciepłą herbatę. Po drodze nie ma też toalet i miejsc, gdzie moglibyśmy się schronić z powodu deszczu. Podsumowując, całe przygotowanie spoczywa w naszych rękach, bo tam na trasie… jesteśmy skazani tylko na siebie. Polecam więc zabrać:
- mydełko w płynie,
- pelerynę,
- dodatkową ciepłą odzież do okrycie lub koc,
- czekoladę na doładowanie baterii.
Trasa z Ustrzyk Górnych jest o tyle atrakcyjna, że w czasie wyprawy zaliczymy nie jeden szczyt, ale aż dwa! Zanim wyjdziemy na Tarnicę, będziemy chodzić grzbietem Szerokiego Wierchu i zejdziemy do Przełęczy, by wziąć ostatni rozbieg.
Bilety to Parku Narodowego kupujemy zaraz przy parkingu przy szlaku na Tarnicę. Ulgowy kosztuje 4 złote, a normalny 8. Na jedno musimy uważać. W Bieszczadach trudno o zasięg, terminale płatnicze nie działają, więc zapłacić za wstęp i parking można wyłącznie gotówką! Ceny parkingów w Bieszczadach wynoszą około 20 złotych.
Parking Ustrzyki Górne – Szeroki Wierch
Szlak z Ustrzyk Górnych na Tarnicę jest mniej popularnym szlakiem, ale jednak wciąż uczęszczanym. My byliśmy na nim jeszcze przed majówką. W związku z tym trasa była cała dla nas, z drobnym wyjątkiem. Przed nami przeszły nią jedynie (uwaga!) cztery osoby.
Trasa z Ustrzyk zaczyna się spokojnie. Początkowo idziemy polną ścieżką i podziwiamy na swojej drodze roślinność, jakiej w swoich stronach nie zobaczymy. Dopiero później, po wejściu do lasu zaczyna się odcinek „pod górę”.
Bieszczadzkie lasy są wyjątkowo piękne, co zobaczymy jeszcze w kolejnych dniach, wybierając się na Połoninę Wetlińską. Tu widać jak dzika przyroda żyje i to dosłownie „żyje”. Ludzi nie ma, więc możemy się wsłuchać w każdy najmniejszy jej odgłos. Ostatecznie piękno pięknem, ale koniec końców jesteśmy wdzięczni, że nie natrafiliśmy na rysia lub głodnego niedźwiedzia 😅
Leśna trasa nie trwa długo. Po około godzinie już wychodzimy na polanę, z której niedaleko do pierwszego punktu z ławeczkami i panoramą. To okazja na przykład do wyciągnięcia prowiantu, wypicia kubka gorącej herbaty i podziwiania bieszczadzkich szczytów.
Dalej jest Szeroki Wierch o wysokości 1315 m n.p.m. nasz pierwszy poważny przystanek. Osobiście go przeoczyłam. Pewnie dlatego, że jest dosyć długi i dopiero z odległości można na niego wskazać palcem i powiedzieć: „Szeroki Wierch”.
Trasa jest już nieziemska. Chodzimy zboczami szczytów.
Przełęcz Krygowskiego – Tarnica
Po zdobyciu Szerokiego Wierchu schodzimy na nieco niższą wysokość do Przełęczy Krygowskiego. Czas by wziąć rozbieg przed wspinaczką. Jeszcze tylko 20 minut i zdobędziemy najwyższy szczyt polskich Bieszczad.
Jeśli spodobał Ci się mój artykuł zapraszam na wirtualną kawę. Twoje wsparcie doda mi energii do dalszego działania i pomoże utrzymać bloga. Dziękuję 🙂