Emocje i relacje Wyznania Brunetki

Ta w lustrze to nie ja

lustro

Przygarbiona, smutna z worami zmęczenia. W bladej twarzy odbija się koszmarna noc. Ta w lustrze to nie Ty, to tylko lustro.

Jakie emocje czujesz, gdy patrzysz w lustro? Podpowiem Ci. – Wszystkie. To Twoja kryształowa wyrocznia, przed którą spędzasz niezliczoną ilość czasu. Ubiorę się – lustro. Upinam fryzurę – lustro. Szczotkuję zęby – lustro… To już nie jest: „Lustereczko powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy w świecie”? Tylko: „Powiedz, kto jest najbrzydszy”.

To nie Ty. To tylko lustro.

 

W karuzeli luster

Wiele odłamków szkła złożonych w jedno jak puzzle, wiszących na ścianie czy stojących na półce. Przedmiot, który powinien nam służyć, a sprawia ból. Dokładny, co do pojedynczej kropki na nosie. Moje lustro.

Budzisz się rano i stajesz przed lustrem. Patrzysz na swoje odbicie, a wyobraźnia już pracuje: „Zobacz, jak wyglądasz! Masz wory pod oczami, splątane włosy, a na nosie pełno czerwonych krost. Jak Ty się pokażesz ludziom”? Machina umysłu coraz bardziej się nakręca. Pojawia się frustracja, a nastrój spada. Przed oczami bezpodstawny obraz brzydoty, a w internecie zadbane modelki.

Kompleksy. Niedowartościowanie. Samokrytyka. Brak akceptacji siebie. Ciało jest jedną z rzeczy najmniej przez nas lubianych. Denerwują nas cienkie włosy, trądzikowa cera, krzywe palce i szorstkie stopy. Chcielibyśmy je wszystkie wymienić, ale u Boga nie ma reklamacji.

Młoda wokalistka, Natalia Szroeder śpiewa w jednej ze swoich piosenek: „Wszędzie wiszą lustra. Dookoła nas”. Czy to znaczy, że tak trudno się uwolnić od widoku własnej twarzy? Obsesyjna kontrola wyglądu to destrukcyjna machina luster. Nie minie nawet 5 minut, kiedy wyciągasz swoje małe lustereczko z kieszeni. Nosisz je ze sobą wszędzie i stale. Poprawiam włosy – lustro. Kremuję wyschnięte usta – lustro. Sprawiam, czy czerwone kropki nie wyszły spod tapety – lustro.

 

Z lustrzanej ciemności

Twoje ciało nie spełnia kryteriów społecznych, czyli… witaj body shaming. To kolejne słowo zapożyczone od Anglików oznaczające „ciało” i „wstydzenie”. Ile razy dziennie obwiniasz się z powodu wyglądu? Gonisz za modelkami, stylizując brwi w odpowiednim odcieniu, ale to ciągle nie to. One nie są identyczne. Wstyd, gdy patrzę w lustro. Wstyd, gdy idę ulicą. I wstyd, gdy usłyszę słowa: „Beznadziejnie wyglądasz w tej bluzce”.

Body shaming można nazwać nieustannym poczuciem wstydu z powodu wyglądu swojego ciała. Wzbudzają je inne osoby wyśmiewaniem i ciągłą krytyką. Często rodzina nieświadomie przyczynia się do udziału w body shaming. Na szczęście zdarzają tacy, którzy uświadamiają społeczeństwo, że ciało to dom, a w domu chodzi o to, żeby czuć się dobrze.

Anna i Aleksandra Góreckie. Dwie różne kobiety, ale połączone niezwykłą więzią. Pierwsza jest psycholożką, obserwującą ludzkie ciała, podróżującą w wolnym czasie po Azji Środkowo-Wschodniej. Druga, to pedagożka z zamiłowaniem do gotowania i wegańskich eksperymentów w kuchni. Dwie siostry, które postanowiły napisać poradnik o… ciele, a jego tytuł brzmi „Moje ciało jest okej”.

W książce porównujemy ciało do domu. A w domu dobrze jest czuć się bezpiecznie i komfortowo – mówi Aleksandra.

Jak się wprowadza w domu komfort i bezpieczeństwo? Pozbywając się fałszywych wyobrażeń na swój temat, dbając o siebie i mówiąc: „Nie masz racji. Wyglądam świetnie”.

 

To tylko lustro

Nie Ty jesteś brzydka, ale obraz, który automatycznie wykreował się w Twojej głowie z powodu licznych kompleksów. Myślisz, że ktoś, kto kocha siebie, czuje się brzydki?

Pokochanie siebie, trudna sztuka, ale i na to są różne sposoby. Jednym z nich jest wzorowanie się na ruchu body positive, inaczej ciałopozytywności. To nic innego jak akceptowanie swojego ciała i dbanie o jego potrzeby. Polega na promowaniu ciała takiego, jakie jest z krągłościami, skazami i wszystkim tym, co media wykluczają z narzuconego „kanonu piękna”. Choć w Polsce jest znany od niedawna, powstał już w XX wieku, a jednym z jego propagatorów jest Elizabeth Scott, psychoterapeutka. Dla jasności pomysłodawcą ruchu nie był człowiek wybitny, ale zwykli ludzie jak my, zmagający się z zakłóceniem procesu odżywiania, którzy postanowili powiedzieć „nie” światu, który ich wyklucza, spycha na margines społeczny, mówiąc: „Idą ci brzydcy”.

Tak zwani ciałopozytywiści szturmują media zdjęciami nieidealnego ciała, a jednak… idealnego, pokazując innym: „Patrz, to jest piękne. Nie musisz się zmieniać, by kochać siebie”.

To nie Ty, to tylko Twoje fałszywe lustro.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *