Emocje i relacje

Kocham! Wyrzekam się siebie

Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość. Brakuje tylko „i wyrzekam się siebie” – gestu prawdziwego uczucia.

Zaufanie, miłość i uczciwość to fundamenty dobrej partnerskiej relacji. Przyrzekamy je sobie na ślubnym kobiercu i wierzymy, że nasz związek będzie usłany różami. Idealizujemy rzeczywistość na każdym etapie znajomości. Nie dopuszczamy do siebie tego, co nieuchronne… – cierni.

Miłość nic nie kosztuje, ale wymaga. Jeśli kochasz, musisz się wyrzec siebie i dotknąć cierni.

I wyrzekam się siebie

Wyrzeczenie – jedno z trudniejszych słów w polskim słowniku. Zwykle staje w naszym gardle i… nie przechodzi dalej. Mamy problem z jego zrozumieniem, a co dopiero z realizacją.

Wyrzekać się to znaczy z czegoś zrezygnować. Z wyrzeczeniami spotykamy się na każdym etapie naszego życia. Jeśli chcemy być szczupli, przechodzimy na dietę fit. Chcemy mieć zgrabną, wyrzeźbioną sylwetkę, więc ćwiczymy, kosztem krótszego snu. Ponadto, przed Wielkanocą najczęściej rezygnujemy z jedzenia słodyczy, a przed Bożym Narodzeniem z czekolady.

Wyrzekać się w relacji z drugim człowiekiem to znaczy wyprzeć się siebie. To postawić drugiego człowieka na pierwszym miejscu. Zauważyć jego zmęczenie, smutek i zrozumieć, że czasem ma gorszy dzień. Nie stawiać za wszelką cenę na swoim, ale odpuszczać. Podejmować decyzje z myślą o dobru drugiej osoby.

Wyrzeczenie wiąże się z pokorą, odwagą i siłą. Tylko silni ludzie potrafią zacisnąć zęby, zapomnieć o swoich zachciankach, przemęczeniu i poświęcić się dla drugiej osoby. Wyrzeczenie się siebie to ogromny gest miłości. Zdobędzie się na niego tylko ten, kto naprawdę kocha. Jak mówi słynne powiedzenie: ,,Takiego chłopaka ze świecą szukać”.

 

Nie ja, ale ON

Kocham każdy grymas na jego twarzy. Jego oklapłe włosy i podkrążone oczy. Sposób, w jaki chodzi i do mnie mówi. Kocham go, gdy siedzi i stoi. Nie mogę znaleźć odpowiednich słów, gdy na niego patrzę. Ciągle uczę się rezygnować ze swoich kaprysów. Stawiać go na pierwszym miejscu.

Autorka

Naturalny ludzki odruch? – Myślenie najpierw o sobie, a później o innych. Trudno zmienić ten mechanizm z automatu. To proces, do którego się dojrzewa wolnej lub szybciej. Istnieje długa droga od „wyrzeczenia” do „wyrzekam się”. Jedno to zrozumieć słowo. Drugie – dopuścić je do siebie. Zrezygnowanie z czekolady to łatwizna. Zawsze można ją zastąpić cukierkami, czy ciastem. Inaczej jest, gdy trzeba zrezygnować z siebie. Tu pojawiają się… schody.

Relacje, a szczególnie budowanie związku, ponosi za sobą wiele mniejszych i większych wyrzeczeń. Musimy z czegoś zrezygnować, żeby ta druga osoba miała lepiej. Zapomnieć o zdobywaniu Mount Everest, gdy on usypia po całym tygodniu pracy. Przełożyć plany na listę ,,na później” i zmierzyć się ze świadomością, że to ,,później” może nie nadejść.

Czasem trzeba przejść na kompromis i odpuścić. Zastanowić się ,,co jest moim priorytetem”? Warto mieć ułożoną listę w swojej głowie, czy na papierze i od czasu do czasu do niej wrócić. Stopniowanie rzeczy od najważniejszych do najmniej ważnych pomoże nam w uporządkowaniu życia.

 

Relacja a wyrzeczenia

Związek to dwie odrębne osoby, które decydują się tworzyć całość. Ich współpraca działa tylko wtedy, gdy obie strony są zdolne do poświęcenia. ,,Wyrzekam się siebie” nie płynie tylko ode mnie, ale i od mojego chłopaka. Poświęcam się, przechodzę na kompromis, ale oczekuje tego samego od ciebie. Bo to jest gest miłości. Ja wiem, że tobie zależy.

Budowanie relacji nie jest proste. Musimy poświęcić swój czas, dać coś od siebie, wyjść z inicjatywą i otworzyć się. Wyjście ze strefy komfortu to rezygnacja z ,,bezpiecznej przestrzeni”, zaufanie drugiej osobie grozi zranieniem, a każde spotkanie to czas. Czasem minuty, które z kimś spędziliśmy, są zmarnowane.

Związek wiąże się z brakiem wygody, trudem i okazaniem słabości. Często ze łzami wynikającymi z niezrozumienia siebie nawzajem. Miłość to róże i kolce. „I wyrzekam się siebie”…, bo kocham.

(4) Komentarze

  1. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić – myślę, iż dlatego, że boimy się, że nasze poświęcenie będzie jednostronne. I zaczynamy wymagać. Oczekiwać, a w końcu mieć pretensje. Czy jest na to rada? Poniekąd jest – jak najlepiej poznać wrażliwoścći empatię tego człowieka przed wspólnym zamieszkaniem. Dowiedzieć się, czy on tak samo rozumie miłość – bo całkiem możliwe, że rozumie ją inaczej, bo tak go nauczono, tak obserwował w domu, warto to wiedzieć wcześniej.

    1. Trafne spostrzeżenia. Myślę, że rozwiązaniem problemu jest po pierwsze pozbycie się strachu. Ma on na nas negatywny wpływ. Oczekiwania, ciągłe pretensje i niezadowolenie niszczą relację. Dzięki za rozwijający komentarz. Pozdrawiam 🙂

  2. Daria says:

    Bardzo mądrze i dobrze napisany artykuł! 😉

    1. Dziękuję za miły komentarz 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *