Emocje i relacje

Kiedy nie daję rady

Kiedy nie daję rady

Tyle się dzieje, a my… nie dajemy rady. „Nie ogarniamy”. Nasz umysł jest za mały, by wszystko pomieścić. Czy w ciemnym tunelu jest jeszcze światło?

Czasami przychodzi taki moment, że brakuje nam już słów. Jesteśmy zmęczeni, bo znów coś nie wyszło. Nie dajemy sobie rady z czarno-białym scenariuszem. Każdy przez to przechodzi. Jakby nie było, wierzymy bardziej lub mniej, że w końcu będzie lepiej. Pytanie tylko, kiedy?

 

Nie daję rady

„Nie daję rady”. Ten głos przychodzi, gdy dochodzimy do granicy wytrzymałości. Praca się sypie, w związku zbyt wiele kłótni, kolejna przyjaciółka mnie zdradziła, a do tego wszystko wypada mi z rąk. Nie panujemy nad sytuacją, a przecież lubimy mieć stałą kontrolę. Po drugie jesteśmy zmęczeni. Nasz system nerwowy jest na wykończeniu. Przeżywamy emocjonalne rozstrojenie.

„Nie daję sobie już ze sobą rady, nie jestem w stanie spać, jak już zasnę, to za chwilę się budzę i jest mi bardzo trudno później zasnąć, wręcz czasem zaśnięcie jest już niemożliwe” – Dziewczyna.

Zdaniem badaczy mózg wysyła nam z wyprzedzeniem fałszywe ostrzeżenie, że docieramy do granicy wytrzymałości fizycznej, czy psychicznej. Tyle że… na długo, zanim do niej rzeczywiście dotrzemy. To dlatego w kryzysowych sytuacjach jakoś dajemy sobie radę. Choć początkowo wydawały się nie do przeskoczenia. Widać, nasza wytrzymałość jest naprawdę duża i godna podziwu.

Kiedy nie dajemy rady, wszystko wali nam się na głowę. Wracamy do odwiecznego pytania ludzkości: “Kim jestem”? Jesteśmy załamani, bo tak mało naszym zdaniem znaczymy. Trudno “obudzić” się z tego stanu. Jednak musimy z niego jak najszybciej wyjść. Prawdą jest cytat: “Prochem jesteś i w proch się obrócisz”. Nie możemy go jednak odbierać depresyjnie.

Więcej o poszukiwaniu swojej tożsamości przeczytasz tutaj: Kim jestem?

 

Wątpliwość z wątpliwością się przeplata

„Zawsze jesteś wszystkiego pewien”? Pytanie za 100 punktów. Odpowiedź jest prosta. Nie ma osoby, która zawsze jest wszystkiego pewna. Chwile zwątpienia znaczą życie. To element ciemnego tunelu, w który wpadamy.

„Czy dobrze wybrałam? Czy chcę to robić? Czy to ma sens”? Nasze myśli galopują. Czujemy się bezradni i zagubieni. Może nie śpimy po nocach, tracimy apetyt i zżerają nas nerwy. Droga, którą jeszcze niedawno sobie wytyczyliśmy, nagle zakręca. Wszystko zmienia się w jedną wielką niewiadomą. Później jest tylko tunel. Trudno odnaleźć się w chaosie życia. Pisałam o tym tutaj: Jak odnaleźć siebie? -Zagubieni w świecie

Kiedy nie dajemy rady, najgorzej jest podjąć decyzję pod wpływem emocji. Mówi się jeden wybór i załatwione, jednak możemy łatwo popełnić błąd. Tutaj emocje powinny być wyciszone.

Wątpliwości często pojawiają się tuż przed metą. Prawie osiągnęliśmy cel, aż tu nagle postanawiamy zboczyć z obranego kursu. Rezygnujemy z marzenia, bo poszliśmy ślepo za wątpliwościami. W tym przypadku lepszym określeniem wątpliwości jest… strach. Nasz poważny wróg, z którym musimy walczyć. Niszczyciel relacji, związków i pragnień. Załóżmy, że kochamy chłopaka, ale mamy wątpliwości. Chcemy się wycofać. Dlaczego? Bo boimy się zobowiązań, ujawnienia przed nim swoich brudów, a może zranienia.

Wątpliwości to jednak nie tylko strach. Czasem to dobry „bodziec” skłaniający nas do głębszych przemyśleń. Jednym razem utwierdzi nas, że dana decyzja jest słuszna. Innym razem mówi, że coś należy w życiu zmienić.

Jeśli mamy wątpliwości, jesteśmy ludźmi. To kolejna rzecz, która nas wyróżnia spośród innych gatunków.

 

Czy z tunelu jest wyjście?

Ciemne tunele bywają głębokie i długie, jednak każdy się kiedyś kończy. Tylko nie można się załamywać, a takich myśli jest niestety wiele. Myśli, że już nam nie wyjdzie, nie warto się dalej starać i lepiej wszystko rzucić. Słuchając ich, nie wyjdziemy z tunelu, ale skomplikujemy sobie bardziej życie.

Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś – Mark Twain.

No właśnie… Żałujemy rzeczy, które robimy. Przecież gdybyśmy czegoś nie zrobili byłoby nieraz lepiej. Tylko że… niespróbowanie boli bardziej niż podjęcie nieudanej próby. O niej prędzej czy później zapomnimy, a niewykorzystane okazje przeminą wraz z wiekiem.

Nikogo nie zaskoczy fakt, że na wyjście z tunelu trzeba trochę… poczekać. Niestety z czekaniem mamy odwieczny problem. Wszystko pędzi, czas galopuje, więc chcemy mieć wszystko „na już”. Bywamy w tym roszczeniowi, a ciemne chmury prędzej czy później odchodzą.

„Nie boję się. To tylko etap. Dam sobie radę”. Powtarzanie słów jest czasem dobrym lekarstwem na gorszy okres. Słowa mają dużą moc, a nasz umysł jest tak skonstruowany, że zaczyna je przyswajać po jakimś czasie. Kiedy mówimy: “Dam sobie radę”, to za którymś razem wreszcie w to wierzymy i jesteśmy tego pewni. Wtedy ciemność zaczyna ustępować.

O szukaniu życiowej równowagi przeczytasz tutaj: Jak odnaleźć równowagę w chaosie życia?

 

Jakie są wasze sposoby na walkę z gorszym nastrojem? Podzielcie się nimi ze mną w komentarzach 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *